Z jednej strony, w USA z osiągnięciami matematyki późniejszymi niż XVIII wiek styka się podobno mniej niż 1% populacji. Z drugiej strony, wg. bardzo ostrożnych szacunków na świecie pracuje ponad 100 tys. zawodowych matematyków; którzy co roku piszą ponad 50 tys. prac naukowych. Z trzeciej strony, bardzo wiele związanych ze strosowaniem matematyki zadań, do których matematycy byli potrzebni w ciągu ostatnich kilkuset lat, dziś można zlecić dobremu specjaliście z innej dziedziny nauki lub… komputerowi. To rodzi naturalne pytania o przydatność matematyki, o powody i celowość jej uprawiania i nauczania:
1. Po co uczymy matematyki w szkole? Czy przeciętnemu człowiekowi nie wystarczy umiejętność używania kalkulatura / komputera?
2. Czy matematyka nie jest zbyt trudna dla uczniów? Czy nie wymagamy od nich zbyt wiele?
3. Czy osoby z wyższym wykształceniem, które sądzą, że nie mają pojęcia o matematyce, nie powinny się tego wstydzić?
4. Czy wiedzy o zastosowaniach tzw. matematyki wyższej, a w szczególności rozumienia "kuchni" tych zastosowań, nie należy ograniczyć do wąskiego kręgu dobrze wykształconych ekspertów?
5. Czy rozwój informatyki nie usuwa matematyki w cień, nie sprawia, że staje się ona przestarzała? Czy nie wystarczy wszystkich potrzebujących obliczeń bądź elementów geometrii uczyć obsługi odpowiednich programów komputerowych?
6. Czy matematyka w ogóle może się jeszcze rozwijać? Czy nie osiągnęła kresu swoich możliwości?