Przegrać, ale wygrać: krótki przewodnik, jak manipulować wynikami wyborów
Wybory to święto demokracji, ale i sprawa nadzwyczaj praktyczna. Niezależnie od tego, czy wybieramy przewodniczącego stowarzyszenia, szefa partii politycznej, czy głowę państwa wola suwerena powinna być świętością, a droga od przekonań większości wyborców do ostatecznego wyniku wyborów – i ich konsekwencji – niezakłócona. Wybory to w związku z tym również sprawa praktyczna: muszą być przygotowane ich reguły, muszą być sprawnie zorganizowane i przeprowadzone. Tyle teoria. W praktyce jednak, od kiedy zaczęto wykorzystywać wybory do podejmowania najważniejszych decyzji personalnych w państwie, zainteresowane strony zaczęły szukać takich sposobów wpływania na ostateczny wynik głosowania, by wola wyborców miała jak najmniejsze znaczenie. Fałszerstwa wyborcze mają w związku z tym długą tradycję, ale we współczesnych państwach demokratycznych niezwykle trudno jest od tak po prostu sfałszować wynik wyborów poprzez np. dosypanie do urn odpowiednio spreparowanych kart do głosowania. W efekcie zainteresowani wpływaniem na wynik wyborów w sposób inny niż przez przekonywanie wyborców do swoich postulatów muszą wykazać się większą pomysłowością. Borys Bażanow, prywatny sekretarz Stalina, który pod konie lat 20. XX w. zbiegł na Zachód, w swoich wspomnieniach przypisał swojemu byłemu szefowi następujące słowa: „Uważam, że nie ma najmniejszego znaczenia kto i jak spośród członków partii będzie głosował. Natomiast sprawą o nadzwyczajnej wadze jest "kto i jak będzie liczył głosy”. I właśnie to kto i jak liczy głosy w wyborach, jak są one zorganizowane i przygotowane, i jak wpływa to na ich ostateczny wynik, będzie tematem tego spotkania.