Taciunia, „władza moja” czy „dama nudnego autoramentu”? Oktawia, żona Prusa
Oktawia z Trembińskich, młodsza kuzynka Aleksandra Głowackiego (pseud. Bolesław Prus) w wieku 24 lat została jego żoną. Ślub odbył się 14 stycznia 1875 roku w Lublinie. Doczekali razem koralowych godów. Jaką ona była żoną, a on jakim był mężem? Czy byli szczęśliwym małżeństwem?
W listach Głowacki, zwracając się do żony, używał samych serdecznych słów w rodzaju: „Najdroższa Taciuniu”, „Najukochańsza Laluniu”, „Mój miły Ptaszeczku”. A rzeczownik „Żona” w odniesieniu do Oktawii zawsze pisał wielką literą.
Ona zaś jako żona Prusa przyjmowała na siebie wiele obowiązków: archiwisty porządkującego materiały męża, doradcy i pierwszego recenzenta, któremu pisarz pokazywał swoje utwory i z którego zdaniem się liczył. Oktawia doradzała, oceniała, a nawet… cenzurowała (zachowały się ślady po kartach starannie wyciętych z notesów Prusa). Dbała też o dom, o czyste kołnierzyki do koszuli męża, o jego odpoczynek, zaś po śmierci pisarza (przeżyła go o 24 lata!) o pamiątki po nim, na których losie bardzo jej zależało (w listach do muzeum, dokąd m. in. przekazywała rzeczy pisarza podpisywała się jako: „Oktawia Głowacka (Prusowa)”).
Prus korzystał z pomocy żony, np. przy ocenie nowel w ramach konkursu jego imienia ogłoszonego przez łódzki „Rozwój”. Zwykł o niej mawiać: „Władza moja tak chce, skończone: róbmy, jak ona każe”. Wreszcie to właśnie jej zadedykował Faraona.
O pani Głowackiej krążyły też niepochlebne opinie, jak chociażby ta autorstwa Żeromskiego: „Jest to dama nudnego autoramentu, ciężko nad podziw kombinująca”. Czy rzeczywiście była kobietą „nudną” czy może „roztropną”?
Śladów Oktawii, żony Prusa wiele jest jeszcze do odkrycia.