Nietoperze w antropogenicznych pułapkach
Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, że zastawiamy śmiertelne pułapki. Dopiero gdy w wiadrze stojącym w piwnicy znajdziemy martwe nietoperze, uświadamiamy sobie, że większość tych zwierząt nie potrafi startować do lotu ostro do góry, ani wspinać się po gładkich powierzchniach. Gdy jakiś nocek utknie w takim pojemniku, piszczy w rozpaczy, co przywabia inne osobniki. Z tego samego powodu w pionowych kloszach lamp znajduje się czasem dziesiątki ususzonych karlików.
Większość nietoperzy, gdy wyląduje w rynnie, nie potrafi z niej wzbić się do lotu. Idą nią aż do rury spustowej. Niegdyś wyprowadzała ona wodę na powierzchnię gruntu – po niespodziewanym zjeździe zwierzęta wypadały na wolną przestrzeń. Teraz masowo trafiają do kanalizacji deszczowej lub zbiorników na deszczówkę.
Dla karlików malutkich nowym zagrożeniem są światła uruchamiane przez czujniki ruchu. Grupy tych małych nietoperzy podczas letniej migracji często zatrzymują się na dzień na klatkach schodowych z otwartymi oknami. Gdy wieczorem ruszają w dalszą podróż, startując do lotu pobudzają czujkę włączającą oświetlenie. Myśląc, że dzień powrócił, znów gdzieś zawisają czy chowają się w różnych zakamarkach. Gdy po paru minutach światło gaśnie, ponownie próbują wystartować i sytuacja się powtarza. Po kilku dniach zaczynają padać z głodu i wycieńczenia, nie rozumiejąc, co się stało, że słońce nie chce zajść…
Często wystarczy niewiele, by zapobiec nieszczęściu. W pomieszczeniach, gdzie bywają nietoperze, pojemniki stawiajmy otworem na dół. Skuteczne zabezpieczenie wszystkich rynien w domu do koszt kilkunastu złotych. Na klatkach schodowych w oknach można zawiesić moskitiery. Lepy trzeba osłaniać kratką o oczku przepuszczającym owady, ale za małym dla nietoperzy… Wystarczy wiedzieć, co stanowi zagrożenie - i mieć dobrą wolę.