Wieża Babel – o współczesnym pomieszaniu języków
Żyjemy bez języka. Ten, którym opisujemy świat ślizga się po powierzchni lawinowo następujących zmian. Nie może uchwycić eksplozji zupełnie nowych sfer rzeczywistości, regresu i zamierania starych, splatania i rozplatania związków i zależności. Ani język tradycyjnych nauk społecznych, ani polityczny dyskurs liberalizmu czy konserwatyzmu, ani lewicowe teorie XX wieku nie pozwalają rozumieć zjawisk, które zaskakują nas swoją gwałtownością, skalą i jednocześnie pozornym brakiem racjonalności. Tak jakbyśmy nagle wpadli w ciąg outlinerów, „czarnych łabędzi” Nassima Taleba, w sposób nieprawdopodobny ułożonych jeden po drugim. Od zamachu na WTC i obrazu samolotów wbijających się w morzu ognia w strukturę wieżowców, od pojawienia się netu i eksplozji bezpośredniej komunikacji w net wpisanej, przez kryzys 2008 roku i upadek banku, który nie mógł upaść, powrót średniowiecza w Państwie Islamskim – a w Polsce tragedię smoleńską – wreszcie przez katastrofę klimatyczną i pandemię; stale dzieje się coś, co nas absolutnie zaskakuje, co nie ma prawa się zdarzyć.
Prosi się ten proces o zrozumienie, o odrobinę światła, które pozwoli dalej żyć rozumnie. I oczywiście wielu autorów - filozofów, socjologów, ekonomistów, dziennikarzy, pisarzy i amatorów pisania w sieci – próbuje dostarczać diagnoz. Robią to w bardzo różnych językach i na bardzo różnych poziomach opisu. Zwykle te opisy są na siebie wzajemnie ślepe i głuche. Paradoksalnie, najbardziej uniwersalny język jest jednocześnie najbardziej hermetycznym – to język ekonomii. O tym, dlaczego tak jest, spróbuję opowiedzieć w czasie wykładu.
Komentarze