qRT-PCR i COVID-19, czyli z laboratorium pod strzechy
3 lata temu ktoś zapytany na ulicy: „Czym zajmują się biolodzy molekularni?” prawdopodobnie miałby pewną swoją mniejszą (częściej) lub większą wizję laboratorium. Jaki obraz pojawiłby się w głowie? U każdego inny. Wszystkie zebrane odpowiedzi na tak zadane pytanie łączyło by jedno: wyobrażenie. Śmiechem-żartem: jeśli wydawało Ci się, że wiesz, czym zajmuje się biolog molekularny, to miałeś rację - wydawało Ci się. A dziś? Czy w kontekście naszych wyobrażeń po epidemii COVID-19 świat wygląda tak samo? Dziś świat oczywiście odpowiada, że nic już nie będzie wyglądało tak samo. Ale świat mówił podobnie, gdy umarł Rysiek z „Klanu”. Dziś przede wszystkim inna jest nasza świadomość. Dziś większość z nas wie, czym jest „ten” RT-PCR i poruszone podczas wykładu wątki będą dla większości tylko przypomnieniem. Dziś droga z laboratorium pod strzechy jest krótsza, niż spodziewali się specjaliści od promocji. Dziś nadzieja przekuwa się w praktykę na naszych oczach. Ale jak to jest z tą naszą wiedzą zdobytą z konieczności? Czy na pewno wszyscy rozumiemy już ten dotąd obcy, a tak bliski otaczający nas molekularny świat? Czy może strach pozostał, wątpliwości się rodzą a mitologia zwycięża? Zacznijmy więc od Adama i Ewy, czyli po krótce czym jest SARS-CoV-2. Przypomnijmy sobie, na jakim etapie można identyfikować wirus testem genetycznym. O czym czarno na białym świadczy wynik badania molekularnego? Wynik pozytywny czy negatywny? A może fałszywie negatywny, fałszywie pozytywny? To w końcu jest wirus czy go nie ma i co tu może pójść nie tak? Jakie jest słowo-klucz sprawiające, że test przeznaczony do badań naukowych można stosować do celów diagnostycznych? Jeśli dodatkowo chcesz się dowiedzieć, co ma wspólnego PCR z malarstwem Kazimierza Malewicza – przyjdź i posłuchaj.